- Potencjał zespołu oraz szpitala jest ogromny. To się nie stało wczoraj, to jest praca od bardzo wielu lat, żeby uzyskać ten niezwykle wysoki poziom, który pozwala na to, aby pacjenci państwa regionu byli leczeni u Was przez tych, którzy są na miejscu, żeby pacjentów, leczyć - mówi prof. Piotr Musiałek, pełnomocnik Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego ds. Udaru Mózgu i Interwencji Naczyniowych.
Do tej pory pacjenci z ostrym udarem mózgu musieli być transportowani do Krakowa, co znacznie wydłużało czas udzielenia im pomocy.
– W ostrym udarze mózgu największa korzyść z leczenia, taka korzyść, która daje 90 procent szans na powrót do pełnego zdrowia, pełnego funkcjonowania społecznego, to potrzeba leczenia chorego w ciągu dwóch godzin od zachorowania, nie od czasu, gdy pacjent trafi do szpitala, więc ten czas jest niezwykle krótki. Wożenie chorych do ośrodków odległych w sytuacji gdy mogą być leczeni na miejscu, jest nieetyczne i należy dążyć do tego, by chory był leczony jak najbliżej miejsca zachorowania - mówi prof. Piotr Musiałek, pełnomocnik Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego ds. Udaru Mózgu i Interwencji Naczyniowych.
Czas na podjęcie leczenia jest bardzo krótki.
- Wożenie chorych do ośrodków odległych w sytuacji gdy mogą być leczeni na miejscu, jest nieetyczne i należy dążyć do tego, by chory był leczony jak najbliżej miejsca zachorowania - mówi prof. Piotr Musiałek, pełnomocnik Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego ds. Udaru Mózgu i Interwencji Naczyniowych.
Efekty leczenia są natychmiastowe.
– Mieliśmy pacjentkę, która była już miesiąc po udarze, miała zaburzenia mowy. Rano po zabiegu pacjentka zaczęła mówić, rozmawiała przez telefon. Staramy się zrobić wszystko, żeby pacjent był pełnosprawny i mógł wrócić na własnych nogach do pracy - mówi kardiolog Anna Szwiec.
Udar mózgu jest jedną z najczęstszych przyczyn śmierci osób dorosłych oraz najczęstszą przyczyną niepełnosprawności. Każdego roku dotyka aż 70 tysięcy Polaków.