- Spalarnia jest popierana przeze mnie, chciałbym by była jak najszybciej – twierdził podczas lutowej sesji Rady Miejskiej prezydent Tarnowa Roman Ciepiela.
Przypomnijmy, że jeszcze w styczniu prezydent Ciepiela twierdził, że nie ma możliwości by taka instalacja została wybudowana przy MPEC-u. W dalszym ciągu trwa jednak spór między włodarzem Tarnowa a szefem miejskiej spółki ciepłowniczej. Zdaniem Krzysztofa Rodaka, aby powstała spalarnia konieczne jest dogadanie się i rezygnacja z chęci podjęcia dywidendy przez miasto. Wypłacenie 9 milionów złotych z MPEC-u ma pociągnąć za sobą konsekwencje, które naruszą kruchą strukturę finansowania budowy spalarni.
- Jeżeli nic nie zrobimy, to nie będziemy mieli finansowania tego projektu. Nieprawdziwą jest informacja, że wszystko jest w porządku, tylko nie ma decyzji środowiskowej. Na dzień dzisiejszy, po zmianie prawa kiedy zniknęły listy [w ministerstwie klimatu*], nie mamy montażu finansowego tego zadania - tłumaczył prezes MPEC-u, Krzysztof Rodak.
Przypomnijmy, że wypłata 5 milionów dywidendy dla miasta, pociąga za sobą konsekwencję wypłaty kolejnych 4 milionów dla pozostałych akcjonariuszy: Wojewódzkiego i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ten ostatni zakwestionował wypłatę środków z miejskiej spółki i sprawa trafiła do sądu. Jednak to nie jedyny problem MPEC-u. Jeśli nie dojdzie do porozumienia z akcjonariuszami, to 30 czerwca br. jednym z nich przestanie być NFOŚiGW.
- Spółka dysponuje opinią prawną, która mówi jasno i ona jest podzielana przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, że jeżeli nie dojdzie do zmian statutowych, to umarzamy akcje 30 czerwca. W związku z powyższym musi dojść do tego porozumienia, a dziś porozumienie polega na tym, że siedzimy w sądzie o spór dywidendalny - denerwował się w trakcie sesji prezes Rodak.
Jednak zdaniem prezydenta Ciepieli wypłata dywidendy i budowa spalarni nie łączą się.
- To są dwie różne, absolutnie dwie różne sprawy i nie powinno ich łączyć, chociaż wygodnie jest dla udowodnienia jakiejś tezy, że należałoby to zrobić. Nie ma dzisiaj żadnych przesłanek, aby wiązać obydwie sprawy – odpowiadał prezydent Roman Ciepiela.
Głos w sprawie zabrali też radni.
- Mnie się wydaje, że jeżeli spółka miejska ma tak dużo ważnych spraw do zrobienia, do wybudowania spalarnie, rozbudowa, przekształcenia się, zmniejszenia emisji Co2 i tak dalej, to w takiej spółce się dywidend nie zabiera. Opowiadanie, że 9 milionów złotych to jest nic, jeśli obroty roczne są 60 milionów, to jest 1/6 rocznych obrotów – mówiła Krystyna Mierzejewska z Koalicji Obywatelskiej.
- Otóż wydaje mi się, że ten spór tutaj, który ma charakter surrealistyczny pomiędzy prezydentem a prezesem spółki prezydenta – tak w skrócie mówiąc prezydenta, miejskiej spółki. Ja nie wiem, czy gdzieś na terenie jakiejś gminy doszło do takiego sporu, ale w każdym razie ja od ćwierć wieku nie przypominam sobie, żeby w Tarnowie coś takiego miało miejsce – dziwił się bezpartyjny radny Marek Ciesielczyk.
- Należałoby się zastanowić nad takim ważnym momentem, który przyjdzie nam 30 czerwca. Jeżeli nie zostaną poczynione pewne kroki, to cały projekt upadnie i dojdzie do umorzenia udziałów NFOŚiGW i co za tym idzie dojdzie do konieczności wypłat przez MPEC pewnych sum i zamknięcia projektu – zauważał radny Roman Korczak z Prawa i Sprawiedliwości.
Kilkugodzinna dyskusja nie przyniosła konsensusu. Przypomnijmy, że budowa spalarni w Tarnowie ma kosztować około 200 milionów złotych. Jeśli zarząd spółki, jej rada nadzorcza, władze miasta i pozostali akcjonariusze nie dojdą do porozumienia, ta inwestycja może nie dojść do skutku. Z kolei to przełoży się na wyższe ceny za ciepło i śmieci w Tarnowie.
*do tej pory ministerstwo klimatu sporządzało listy, na które wpisywane były planowane inwestycje dotyczące budowy spalarni.
ZOBACZ TAKŻE: Smród w Krzyżu i budowa spalarni w Tarnowie, czyli debata o gospodarce odpadami komunalnymi