- Prace zaczęliśmy już dzisiaj, o godzinie 10:00 rano, jest przewidziane 1500 pączków na godzinę. Mamy nadzieję wyprodukować do godziny 4:00 nad ranem około 25 tysięcy sztuk - a finalnie do godziny 12:00 - 30 tysięcy sztuk. Będą to przeróżne rodzaje: z różą, adwokatem, powidłem śliwkowym, nutellą... Mamy pełen przekrój i mamy nadzieję, że trafimy w gusta tarnowian - mówi Patryk Winiarski.
Pączki tworzone są z tych samych receptur a o ich wykonanie dbają nie maszyny, a pracownicy.
- Jesteśmy rodzinną firmą, więc pracownicy u nas są niezmiennie - od lat ci sami. Cukiernicy z wykształcenia, "fachmistrze" z ręki. Są to prawdziwi rzemieślnicy, więc pączki są świeże, od lat robione z tej samej receptury: z jajkami, margaryną. Ciasto nie jest oszukane - jest pełnowartościowe - wyjaśnia Winiarski.
Od wielu lat najchętniej wybieranymi pączkami są te nadziewane różą, ale coraz większą popularnością cieszą się wariacje smakowe - młodsze pokolenie szuka nowości - starsze natomiast smaków z dzieciństwa.
- Na przestrzeni lat widzimy, że pączek z różą jest podstawą. Coraz częściej jednak sięgamy po nutellę, malinę. Starsza część tarnowian wraca np. do powidła śliwkowego i to jest smak, który wyróżnia nas na tle innych piekarni - dodaje nasz rozmówca.
Zapytaliśmy również, ile pączków powinien zjeść każdy tarnowianin, by świętowanie uznać za zaliczone.
- Myślę, że każdy mieszkaniec Tarnowa powinien zjeść przynajmniej trzy pączki. Mamy 100 tysięcy mieszkańców, więc 300 tysięcy pączków powinno zaspokoić popyt podaż w całym mieście - odpowiada z uśmiechem Patryk Winiarski.
Biorąc pod uwagę ilość pączków, którą od rana zjadła nasza ekipa - mamy wrażenie że te 300 tysięcy to nadal mało. W końcu Tłusty Czwartek jest tylko raz w roku. Życzymy zatem wszystkim naszym widzom, by zapomnieli dziś o dietach i znaleźli sposób, by kalorie spalać dopiero od jutra.