Z dużym zaskoczeniem odebraliśmy ze skrzynek ten list, list, który jest tak naprawdę agitacją wyborczą, agitacją wyborczą robioną przy pomocy Urzędu Miasta Tarnowa. Tu od razu rodzi się pytanie, czy to nie jest po prostu łamanie prawa, bo zgodnie z przepisami agitacja wyborcza, kampania nie może być prowadzona, chociażby na terenach urzędów. Powiem tak, słabe to i nie przystoi w kampanii, gdzie ta osoba ubiega się o najważniejszą rolę w państwie, czyli chce być prezydentem Polski – komentuje Mirosław Biedroń, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Tarnowie.
Magistrat tłumaczy, że urzędnicy nie zawinili, a postąpili zgodnie z procedurami.
Według procedury Kancelaria Rady Miejskiej przekazuje wszystkie listy, które docierają do radnych bezpośrednio zaadresowane, a te listy były zaadresowane bezpośrednio do poszczególnych radnych. Cała afera pojawiła się w związku z pojawieniem się samej pieczątki Rady Miejskiej, ale jest to normalna procedura. To nie jest tak, że pracownicy urzędu miasta byli przełożeni do pracy nad kampanią pana Rafała Trzaskowskiego, po prostu przekierowali kolejne listy, które docierają do radnych – tłumaczy Wiktor Bochenek z Urzędu Miasta Tarnowa.
Na kopertach, w których radni otrzymali ulotki wyborcze kandydata KO, nie widniały żadne logotypy ani informacje sugerujące, że przesyłka może być agitacją wyborczą. Dopiero liście na dole widnienie informacja "Sfinansowano z Komitetu Wyborczego Kandydata na Prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego".
Wszystko wskazuje na to, że nawet sam Urząd Miasta Tarnowa, Kancelaria Rady Miejskiej została wykorzystana i nieświadomie – przynajmniej tak jak słyszymy od urzędników – ta agitacja wyborcza została przesłana dalej. Tak się nie robi i tak nie powinna wyglądać kampania wyborcza – kwituje wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Tarnowie.
Takie same listy miały trafić też do innych samorządów w Polsce.