- Wcześniej przygotowywałem takie informacje krótkie na naszą stronę. Czułem podświadomie gdzieś, że to nie spotyka się ze zbyt dużym zainteresowaniem. Więc przyszło mi do głowy, żeby jakby troszeczkę obudować tę taką lakoniczną, prostą wiadomość. I stosujemy od jakiegoś czasu takie chwytliwe tytuły, jakąś grę słów. Ewentualnie dołączamy jakiś link promujący, czy to tutaj lokalnie miasto Tarnów, czy jakieś sytuacje, kiedy możemy również promować nasze dziedzictwo kulturowe, materialne i niematerialne. No i dochodzą takie sygnały, że właśnie to spotyka się z większym zainteresowaniem - stwierdza Jerzy Pysyk, kierownik Referatu Oficerów Dyżurnych Straży Miejskiej w Tarnowie.
"Tarnowski „Tolibowski”, „Trzeba trzepnąć przy trzepaku za sklepem” czy „[...]Stopczyk, co wy tam palicie?” to tylko nieliczne przykłady nagłówków mających zachęcić do zapoznania się z działalnością tarnowskiej straży miejskiej.
- Jest grupa, która to docenia. Ja nawet akurat przez przypadek czysty odebrałem telefon od pana, który zgłasza nam często interwencje. Natomiast co charakterystyczne, on jakby był zachwycony tym naszym przekazem. Mówił tak - „to co robicie na waszej stronie, po prostu to jest mistrzostwo świata. To co robicie, ta osoba, która to pisze, ma wśród moich znajomych grupę fanów”. Ja mówię - ”ale rzeczywiście pan tak uważa?” On mówi - „tak, ten co to pisze, to powinien dostać Pulitzera” - wspomina Jerzy Pysyk.
Nie wszyscy mieszkańcy doceniają starania tarnowskiego funkcjonariusza.
- Jest też grupa osób, do których to nie dociera. Powodów się mogę tylko domyślać, bo tak jak panowie tu mówili, czasami czytają, rozumieją to. Natomiast to też trzeba troszeczkę się przygotować. Jeżeli jest coś niezrozumiałego, gdzieś doczytać, spróbować to jakby ogarnąć holistycznie, całościowo. I wtedy ta informacja nabiera jakby nowego światła - zauważa kierownik Referatu Oficerów Dyżurnych Straży Miejskiej w Tarnowie.
Warto zauważyć, że będąc magistrem politologii, kreatywny strażnik miejski zabawę słowem ma niemal we krwi.