– Muszę zacząć od tego, że nie można przewidzieć dokładnie siły burzy. O niej można powiedzieć dopiero jak nadejdzie. Prognozy mówią, że te burze mogą być silne i powodować podtopienia. Jak ktoś mieszka w Tarnowie, to zauważył, że burze raczej omijają miasto. Natomiast osoby mieszkające bliżej gór, na pogórzu, czy w zachodniej Małopolsce muszą mieć się na baczności. Tam lokalnie burze mogą być gwałtowne i powodować szkody – informuje Piotr Żurowski, rzecznik prasowy Polskich Łowców Burz.
Okazuje się, że jednym z czynników uniemożliwiających dokładniejsze określenie prognozy pogody, jest wojna na Ukrainie.
– Jeżeli masa powietrza napływa znad Ukrainy, z której nie mamy tych danych, to trzeba założyć jakiś margines błędu. Będzie to skutkowało tym, że pogoda może nam się całkiem odwrotnie sprawdzić niż przewidywania. Ogólnie widać ten problem, że nie ma tych danych i naprawdę bardzo ciężko jest dokładnie przewidzieć siłę. Mówimy tutaj szczególnie o tych niżach z intensywnymi opadami deszczu i burzami znad Ukrainy – tłumaczy Piotr Żurowski, rzecznik prasowy Polskich Łowców Burz.
Należy pamiętać o zachowaniu szczególnej ostrożności jeśli zamierzamy być poza rejonem zabudowanym. Dotyczy to zarówno turystów, jak i rolników.
– Tak naprawdę ten rolnik jest pierwszym celem tego wyładowania, bo najczęściej jest najwyższym punktem w polu, tak samo jak jego maszyna: jakiś ciągnik, czy kombajn. Często zdarza się, że rolnicy chcą do ostatniej chwili przed załamaniem pogody zbierać zboże, czy siano, żeby nie zamokło. Trzeba mieć jednak zdrowy rozsądek i wiedzieć, że jak już blisko grzmi, to trzeba już z tego pola zejść, aby nie doszło do tragedii – dodaje Piotr Żurowski, rzecznik prasowy Polskich Łowców Burz.
Intensywne burze mogą jeszcze przechodzić przez Polskę do końca lipca.