Sprawa dotyczy około miliona Polaków, którzy zarabiają na życie lub dorabiają do pensji, zawierając umowy zlecenia. W tej grupie jest jakieś 650 tys. emerytów i osób na etatach. Reszta to pracujący wyłącznie na podstawie wspomnianych umów. Mogą mieć jedną lub kilka. Dla wielu z tych osób umowa zlecenie jest rozwiązaniem atrakcyjnym. Chodzi o to, że od ustalonego ze zleceniodawcą wynagrodzenia nie odprowadza się składki ZUS. Dzieje się tak w przypadku, gdy pracownik już płaci podatki — np. pracując na etacie — od przynajmniej najniższego wynagrodzenia.
Wyjaśnijmy to. Składka ZUS to 19,65 proc. pensji. Jeżeli ktoś ją opłaca od kwoty przynajmniej 3010 zł, to nie musi uwzględniać podatku, zawierając kolejne umowy zlecenia.
Pomysł na zmianę systemu pojawił się już w 2018 roku. Plan nie został wtedy wdrożony w życie, wraca dopiero teraz. „Rzeczpospolita” ujawnia, że Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej już w tym roku zamierza przeprowadzić zmiany, a mają one wejść w życie w 2023 lub 2024 roku. Resort chce, aby składka na ZUS była naliczana od każdej umowy zlecenia.
Co to oznacza? Niższe wypłaty. „Rzeczpospolita” podaje przykład osoby zarabiającej na umowie zleceniu 3 tys. zł brutto. Korzystając z obecnych rozwiązań, otrzymuje ona na rękę 2554 zł. Gdyby już funkcjonowały zapowiadane zmiany, byłoby to 2266 złotych.
To nie wszystko?
Eksperci, finansiści od pewnego czasu obawiają się, że rząd chce opodatkować jeszcze jedną formę dorabiania przez Polaków. Chodzi o umowy o dzieło. Na razie nie ma oficjalnych informacji, ale od 1 stycznia 2021 roku każdy pracodawca ma obowiązek poinformowania ZUS o zawarciu tego rodzaju umów.