- Generalnie lotniskiem jest lotniskiem, a w zasadzie lądowiskiem i o tym zapominać nie możemy, czyli na pewno możemy się tu spodziewać ruchu samolotowego i nie powinno to być żadnym zdziwieniem, że ląduje samolot, paralotnia, że coś startuje. Jest to rzeczą normalną i w zasadzie jako goście powinniśmy przede wszystkim nie przeszkadzać - mówi Jan Dolasiński, prezes Aeroklubu Ziemi Tarnowskiej.
Aeroklub Tarnowski jest otwarty dla chętnych, którzy chcą zobaczyć loty od podszewki, jednak tylko w określonym czasie i wyznaczonym miejscu.
- My do nas zapraszamy zawsze, szczególnie główną bramą, w okolicach hangaru, gdzie naprawdę można bezpiecznie przebywać, można zaparkować samochód, w lotny dzień podziwiać to co się dzieje i przede wszystkim porozmawiać z nami, zobaczyć co jest w hangarze, czym się to lotnictwo małe tak naprawdę zajmuje. Tu, wtedy na pewno nie spotka nikogo żadna reprymenda ani przeganianie nie spotka, bo my chcemy się tą pasją dzielić z okolicznymi ludźmi i tu zawsze zapraszamy - mówi Jan Dolasiński.
Przy głównym wejściu umieszczone są specjalne tabliczki, które informują mieszkańców, gdzie na terenie lądowiska można się poruszać.
- Miejsce, które chcemy żeby było pozbawione ludzi postronnych, którzy nie uczestniczą w operacjach lotniczych danego dnia, to jest przede wszystkim pas startowy, to jest wyraźnie wykoszona droga startowa, o szerokości 30 metrów, zlokalizowana mniej więcej w połowie lądowiska, przechodząca niemalże idealnie na kierunku wschód-zachód - mói Jan Dolasiński.
Prezes tarnowskiego aeroklubu podkreśla, że lądujący samolot lub paralotnia są praktycznie niesłyszalne, dlatego zabronione jest spacerowanie na pasie startowym i w jego okolicy.
- Tam uczulamy, nie spacerujmy tam, nie wyprowadzajmy psów, nie pozwalajmy im tam kopać dołków. to jest taka jakby autostrada pośrodku zielonej łąki, ale proszę nam wierzyć, że utrzymujemy ten teren w należytym stanie, walcujemy i stąd prośba o nie zaśmiecanie, o niespacerowanie tam z psami szczególnie bez smyczy, gdzie taki pies wiadomo czasem nie można mu przetłumaczyć, żeby nie biegł za samolotem - mówi Jan Dolasiński.
Dodajmy, że specjalnie wyznaczone dla mieszkańców trasy znajdują się na północnym skraju lądowiska.