Napięcie rosło od kilku tygodni. Jarosław Gowin, wicepremier i lider Porozumienia – partii tworzącej Zjednoczoną Prawicę – otwarcie krytykował propozycje podatkowe zawarte w „Polskim Ładzie”. Oliwy do ognia dolał, mówiąc, że nie poprze w zaproponowanej przez PiS formie tzw. „Lex TVN”. To projekt ustawy, który de facto zmusza amerykańskiego właściciela stacji telewizyjnej do zaprzestania nadawania w Polsce lub do sprzedaży udziałów.
Nagła decyzja
Rzecznik rządu Piotr Müller we wtorek wieczorem poinformował, że premier Mateusz Morawiecki zwrócił się do prezydenta o odwołanie Jarosława Gowina z funkcji wicepremiera i szefa Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. „Istotą koalicji jest jedność. Za każdym razem, gdy pojawiały się wątpliwości, byliśmy otwarci na dyskusje i kompromis. W tak kluczowej dla Polski sprawie jak realizacja programu Polski Ład, ustalonego z koalicjantami, zaaprobowanego przez nich, nie możemy zrezygnować ze zobowiązań wobec tych, których on dotyczy – Polaków.” – dodała rzecznik PiS Anita Czerwińska.
Wniosek Mateusza Morawieckiego dotyczy tylko Gowina, a nie pozostałych członków rządu z Porozumienia. To oznaczało, że PiS chce, aby koalicja trwała, ale bez lidera formacji. „Wszyscy mamy świadomość, że moja dzisiejsza dymisja, wynikająca z wierności programowi Zjednoczonej Prawicy, jest de facto zerwaniem koalicji rządowej i końcem Zjednoczonej Prawicy.” - oświadczył Gowin, który o decyzjach premiera dowiedział się z mediów. Dodał: „Odchodzimy z rządu z podniesionym czołem”.
Będą wybory?
Porozumienie ma 11 posłów i to daje Zjednoczonej Prawicy większość w Sejmie. Nie jest powiedziane, że wszyscy z parlamentarzystów pójdą z1a swoim liderem. Nieoficjalnie wiadomo, że PiS chce przejąć niektórych z nich. To się jednak może nie udać, bo już w środę z samego rana wiceministrowie z Porozumienia zaczęli ogłaszać, że podają się do dymisji. Dotyczy to Marcina Ociepy, Andrzeja Gut-Mostowego czy Iwony Machałek.
W takiej sytuacji coraz głośniej mówi się o przyśpieszonych wyborach. Jeżeli PiS nie zapewni sobie większości sejmowej, to być może zdecyduje się na walkę przy urnach o głosy Polaków, aby w parlamentarnych bataliach zapewnić sobie odpowiednią liczbę "szabel".