Każde dziecko do 3. roku życia powinno zostać zaszczepione przeciwko m.in. wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, gruźlicy, odrze, różyczce czy śwince. Ale nie każdy rodzic dopełnia tego obowiązku. O ile jeszcze w 2010 roku liczba osób (do lat 19) unikających obowiązkowych szczepień w Polsce wynosiła nieco ponad 3 400 to już w 2018 r. było to przeszło 40 000 osób.
Dlatego coraz więcej miast wprowadza przepisy, które z jednej strony mają nakłonić do zaszczepienia dziecka, a z drugiej ich celem jest ochrona najmłodszych przed kontaktem z niezaszczepionym kolegą. Jedną z metod jest premiowanie podczas rekrutacji do przedszkoli tych, którzy swoje pociechy w taki sposób zabezpieczyli. Dziecko szczepione otrzymuje dodatkowe punkty. To zwiększa jego szanse na przyjęcie do placówki.
Sprawa w sądzie
Taki mechanizm wprowadzili np. radni Gniezna. Uchwalili, że rodzic powinien przedstawić zaświadczenie lekarskie, wskazujące, że dziecko nie może być (ze względów zdrowotnych) szczepione, lub przedstawić dowód, iż maluch był zaszczepiony. Tyle że wojewoda wielkopolski stwierdził nieważność uchwały. Ocenił, że samorząd nie może wymagać od rodzica, aby lekarskimi zaświadczeniami cokolwiek udowadniał.
Naczelny Sąd Administracyjny właśnie przyznał rację wojewodzie. Orzekł, że pacjentom nie przysługują na ich żądanie wszelkie zaświadczenia (w tym wypadku o przeciwwskazaniach do szczepień), a tylko te wymienione w prawie.
„Należy uznać, że do udowodnienia poddania się dziecka obowiązkowym szczepieniom (niewypełnienia tego obowiązku z przyczyn medycznych) wystarczające jest złożenie przez rodzica lub opiekuna dziecka stosownego oświadczenia.” – czytamy w orzeczeniu i co więcej, wymaganie zaświadczeń jest „dyskryminujące”.
„W sytuacji bowiem, gdy rodzic (opiekun) dziecka potwierdzi obowiązek poddania dziecka obowiązkowym szczepieniom (nie wypełnienia tego obowiązku z przyczyn medycznych) w innej formie, to nie będzie ono mogło brać udziału w rekrutacji do przedszkola prowadzonego przez Miasto G. na równych z innymi zasadach.” – zauważa sąd.
I tu jest problem, bo w grudniu 2020 roku senat przyjął i skierował do sejmu projekt ustawy, która bazuje na takich samych zasadach, jakie wprowadziło Gniezno. Rząd już pozytywnie zaopiniował te przepisy, ale zastrzegł, że wymagają uzupełnienia i doprecyzowania.