W ostatni piątek na tarnowskim odcinku autostrady A4, patrol ruchu drogowego z komendy miejskiej policji w Tarnowie, w ramach akcji "Prędkość" kontrolował jadących drogą kierowców. Na wysokości węzła Komorów mundurowi zauważyli kierowcę osobowego volkswagena na dolnośląskich tablicach, który jadąc w stronę Dębicy rozmawiał przez telefon w sposób zabroniony przez prawo tj. trzymając komórkę w ręce. Na nadane sygnały do zjechania na najbliższym MOP-ie, kierowca nie zareagował, a wręcz przyspieszył i zaczął uciekać. Szaleńcza jazda trwała kilkadziesiąt kilometrów. W tym czasie kierowca znacznie przekroczył dopuszczalną prędkości, a przy tym wyprzedzał z prawej i lewej strony oraz pasem awaryjnym. Przy tym, kilkukrotnie zajeżdżał drogę zarówno patrolowi, jak i innym pojazdom. Na wysokości węzła w Dębicy samochód zjechał w prawo i uderzył w bariery energochłonne, ale kierujący nim mężczyzna dalej kontynuował ucieczkę. Jadąc ulicami miasta za nic miał przepisy ruchu drogowego - wyprzedzał na podwójnej ciągłej i na pasach. Na końcu zatrzymał się przed prywatnym domem, zostawił samochód i zaczął uciekać pieszo.
Po chwili został zatrzymany przez goniący go policjantów. Dlaczego tak się zachował, trudno powiedzieć. Był trzeźwy, test na zawartość narkotyków także wypadł bez zastrzeżeń.
Pytany o przyczynę ucieczki wymyślił na poczekaniu, że jest psychicznie chory i nie wie dlaczego uciekał.
Jako, że stworzył zagrożenie w ruchu drogowym mundurowi zatrzymali 64-latkowi prawo jazdy, a sprawę skierowali do tarnowskiego sądu. Dodatkowo za naruszenie artykułu 178b kodeksu karnego czyli niezatrzymanie się do kontroli drogowej grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.