Media donosiły, że Agnieszka Głazek, pracownica poczty z Pacanowa ma stracić pracę po tym, jak wdała się w sprzeczkę z ministrem do spraw samorządu Michałem Cieślakiem. Podczas jego wizyty w placówce, kobieta pożaliła się ministrowi na wysokie ceny produktów żywnościowych i paliw.
Cieślak w reakcji na konfrontację poskarżył się na zachowanie naczelniczki prezesowi Poczty Polskiej. Minister twierdzi, że kobieta używała wulgaryzmów, jednak pracownica poczty temu zaprzecza.
- Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jest mi przykro, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Chcę tutaj powiedzieć, że moją intencją nie było to, że ktoś narzeka na sytuację, że chce mieć lepszą pracę, więcej zarabiać. Dotyczy to nas wszystkich, każdy chciałby mieć lepszą pracę, lepiej zarabiać i mieć niższy kredyt - zaczął.
Pytany, dlaczego po rozmowie z naczelnik zadzwonił do prezesa Poczty Polskiej, Cieślak nie odpowiedział od razu. Tłumaczył, że "nie chodziło mu o to, że ktoś może w taki sposób przedstawiać obecną sytuację, a raczej o to, że w urzędzie pocztowym, instytucji zaufania publicznego, nie powinno używać się wulgaryzmów".
Dopytywany o to, jakie to były wulgaryzmy, Cieślak również nie odpowiedział. - Nie powinno się w urzędzie państwowym używać wulgaryzmów i nie powinno się manifestować swoich preferencji i sympatii politycznych - powtórzył, przekonując że "szanuje wybory każdego obywatela".
- Zdecydowałem się powiadomić przełożonego pani naczelnik właśnie dlatego, że każdy ma prawo w urzędzie państwowym do właściwej i prawidłowej obsługi. Odbierałem tam korespondencję jako przeciętny obywatel, jestem ministrem i spotkałem się z sytuacją, w której mi ubliżono, w której pani naczelnik zachowała się w niewłaściwy sposób, który nie przystoi urzędnikowi na tym stanowisku. Z tego powodu jest mi przykro - mówił dalej.
Poskarżyła się ministrowi na drożyznę w sklepach, teraz naczelniczka poczty ma kłopoty. D. Tusk: Tak wyglądają spotkania PiS-u z ludnością
Naczelniczka poczty z Pacanowa (województwo świętokrzyskie) ma stracić pracę po tym, jak wdała się w sprzeczkę z ministrem do spraw samorządu Michałem Cieślakiem. Agnieszka Głazek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznała, że poskarżyła się politykowi na drożyznę. Niedługo potem dostała ultimatum: odejdzie sama lub zostanie zwolniona dyscyplinarnie.
Do sytuacji z Pacanowa odniósł się m.in. przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
- [Naczelniczka - przyp. red.] dowiedziała się, o czym poinformowała opinię publiczną, że zostanie w trybie dyscyplinarnym zwolniona z pracy, ponieważ poskarżyła się posłowi z klubu PiS, wiceministrowi od spraw samorządu, na zbyt wysokie ceny. Tak wyglądają spotkania PiS-u z ludnością. Życzę wszystkim państwu jak najmniejszej ilości tego typu spotkań z takimi politykami – powiedział były premier.