Spotkanie bliskich współpracowników
11 maja odbyło się posiedzenie kierownictwa PiS-u na czele z Jarosławem Kaczyńskim, a później spotkanie z członkami klubu – przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Serwis Wprost podał, że w rozmowach – oprócz Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego – brali udział m.in.: Jacek Sasin, Mariusz Błaszczak oraz Antoni Macierewicz. Na spotkanie przybyli także m.in.: Elżbieta Witek, Ryszard Terlecki, Beata Szydło, Marek Kuchciński i Joachim Brudziński.
W trakcie narady prezes podobno apelował o pełną mobilizację partyjną (wytężoną pracę polityków w okręgach) oraz zaznaczył, że PiS wyraża poparcie dla Zbigniewa Ziobry w związku ze zgłoszeniem przez opozycję wniosku o wotum nieufności. Nie te aspekty wywołały jednak medialne zamieszanie. Podczas spotkania Kaczyński miał zaskoczyć współpracowników nowym pomysłem – chęcią utworzenia uniwersytetu partyjnego.
Kuźnia kadr
O tym, że Jarosławowi Kaczyńskiemu marzy się uczelnia kształcąca przyszłych działaczy PiS-u, powiadomił „Super Express”, powołując się na ważnego polityka obozu Zjednoczonej Prawicy (niestety nie podano jego personaliów). Nie padły też żadne konkrety, jeśli chodzi o szczegóły tego projektu. Nie wiadomo również, jaki byłby przybliżony termin jego realizacji.
Do sprawy odniósł się m.in. politolog prof. Kazimierz Kik. Stwierdził, że taka decyzja byłaby dobrym posunięciem ze strony szefa Prawa i Sprawiedliwości. Prawdopodobnie miałaby to być odpowiedź prezesa na słabe struktury członkowskie – ukierunkowane w głównej mierze na interes ekonomiczny.
Jak można przeczytać w serwisie o2, nieoficjalnych doniesień nie chciał jednak potwierdzić wicerzecznik PiS-u.
„Jeśli się nie mylę, nie jest pan nawet magistrem prawa. Chociaż może pan będzie, bo czytam, że premier Kaczyński chce zakładać uniwersytet” – powiedziała do Radosława Fogla Agata Adamek w programie „Jeden na jeden” w TVN24. „Ja się nie wybieram” – stwierdził, i dodał, że Kaczyński nie zakłada uniwersytetu.
Dobro partii
W trakcie wspomnianego posiedzenia prezes Jarosław Kaczyński miał zapowiedzieć, że gdy „wojna się uspokoi” odejdzie z rządu, by w 100 proc. poświęcić się partii, w tym szykować ją na nadchodzące wybory.