Antoni Królikowski to popularny aktor, syn lubianego Pawła Królikowskiego. Nieżyjący ojciec Antoniego także był aktorem. Zresztą cała rodzina związana jest z filmem i teatrem. Matka celebryty to Małgorzata Ostrowska-Królikowska, a wuj Antoniego to Rafał Królikowski.
Ostatnio o jednym z młodszych członków tego klanu jest bardzo głośno. Niedawno aktor został ojcem. Jak rozpisują się plotkarskie portale, Antoni miał porzucić żonę i związać się z inną kobietą.
Jednak to dopiero teraz na aktora wylała się fala ostrej krytyki. I nie dotyczy ona sfery prywatnej. Oburzenie wywołały najnowsze plany zawodowe Królikowskiego. Dodajmy od razu, że nie dotyczą one ani filmu, ani teatru.
Najgłupszy pomysł świata
Celebryta postanowił stworzyć własną federację sportów walki. Ma się nazywać Royal Division. Pierwszą imprezę Królikowski chciał zorganizować już 30 kwietnia.
„Zawsze chciałem uratować świat, choćby symbolicznie. 30 kwietnia w Opolu dojdzie do spotkania dwóch facetów wyglądających jak ci, którzy muszą ze sobą poważnie porozmawiać... Dochód z freak fightu zostanie przeznaczony na pomoc dla ofiar wojny na Ukrainie” – napisał na Instagramie.
I pokazał zdjęcie dwóch zawodników, którzy mają się zmierzyć. To sobowtóry prezydentów Rosji i Ukrainy: Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego. Ten pierwszy nosi garnitur – jak często jest pokazywany prawdziwy prezydent Rosji. Ten drugi pozuje w paramilitarnej kurtce, co nawiązuje do toczącej się wojny i tego, że Zełenski cały czas jest w Kijowie.
Właśnie ten skandaliczny pomysł sprawił, że Królikowskiego zaczęli krytykować inni celebryci, osoby ze świata showbiznesu. Do tego trzeba doliczyć rzeszę interanutów, którzy często nie używają grzecznych słów. Zareagował też Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
„Nie ma mojej zgody na galę MMA, na której miałaby być walka pomiędzy pseudoputinem itd. Opole pomaga uchodźcom i walczącym Ukraińcom, podobnie jak Polska. I będziemy to robić dalej. Organizatorzy pseudogali nie uprzedzali miasta o tak paskudnych pomysłach. Na pewno na to nie pozwolimy” – ogłosił na Twitterze.
Tłumaczenie
W poniedziałek 4 kwietnia, Królikowski zaczął się tłumaczyć. Wydał oświadczenie, w którym napisał:
„Przepraszam Was, że nasza inicjatywa wzbudziła tyle emocji. Chętnie Was wprowadzę w kulisy naszych działań, żebyście wiedzieli, co nas motywuje i jak chcemy nieść pomoc Ukrainie. Rozumiem Wasze zaniepokojenie tą prowokacją, ale wierzę, że ta inicjatywa w efekcie przyniesie wiele dobrego, bo przecież żadnej realnej walki sobowtórów nie będzie!”.
Zaczął także wyjaśniać, że starcia sobowtórów w ogóle miało nie być. Że miała to być tylko prowokacja.
„Jestem aktorem, filmowcem, nie zajmuję się zawodowo sportem, ale kiedy poznałem historię tej niezwykłej przyjaźni dwóch sobowtórów, wiedziałem, że musi usłyszeć o niej świat. Chyba się udało, chociaż poziom nienawiści skierowany w naszym kierunku mocno nas zaskoczył” – napisał Królikowski.