Wernisaż wystawy - Sercem malowane w BWA
Sercem malowane
Kim jest „Cortez”?
W ciągu ostatnich kilku stuleciu, problem dotyczący tożsamości Artysty można powiedzieć w ogóle nie istniał. Artystą malarzem był zazwyczaj człowiek, który w trakcie procesu edukacyjnego pozyskiwał odpowiednią wiedzę oraz umiejętności, podlegały one ścisłej weryfikacji, w rezultacie dającej prawo do używania tytułu zawodowego. Drogą prowadzącą do celu były przeważnie różnego stopnia artystyczne uczelnie, jednakże przez długi czas, zanim Akademie Sztuki stały się powszechne, proces nauki artystycznego rzemiosła przebiegał na zasadzie czeladniczego „terminu”. Zazwyczaj młody, nastoletni człowiek zaczynał praktykować u „mistrza”, przechodząc przez lata kolejne etapy wtajemniczenia od prozaicznego sprzątania pracowni poprzez alchemię mieszania farb, przygotowania podobrazi, aż do etapów bardziej zaawansowanych, kiedy mógł uczestniczyć, jako pomocnik bezpośrednio w procesie powstawania obrazów, aż w końcu stawał się niezależnym artystą. Znane są liczne przypadki sławnych malarzy, którzy wprost wyręczali się pracą uczniów, dla siebie zostawiając „ostatnie szlify”, na przykład Rubens w okresie swojej świetności „zatrudniał” przy pracy nad zamówieniami ponad 20 malarzy, którzy równocześnie tworzyli dzieło wg szkicu mistrza. Stawanie się artystą to jak widać proces długotrwały, droga, która tak naprawdę nigdy się nie kończy. Poszukiwanie własnego niepowtarzalnego stylu, technicznej doskonałości to dążąca do nieskończoności sinusoida euforycznych wzlotów ale też zwątpień, ciągła walka nie tylko z materią ale też zmaganie się z własną wrażliwością, bo jak wiadomo artysta swą duszę nosi na powierzchni… Wracając do sedna rozważań nad tożsamością Artysty, wiek XX w szczególności tak zwane 20 - lecie międzywojenne było okresem dla sztuki bardzo brzemiennym. Trauma I Wojny Światowej, nie mająca dotychczas w dziejach ludzkości odniesienia skala tragedii, zmusiła ludzkość do głębokiej zadumy, zdefiniowania na nowo pojęcia Humanizmu. Nastroje panujące w tym czasie miały decydujący wpływ na współczesny obraz sztuk wizualnych, nie tylko pod względem formalnym, przewartościowaniu uległa sama definicja „artysty”, który zaczął pełnić zupełnie nową rolę w społeczeństwie z pewnego rodzaju „rzemieślnika” stawał się filozofem i myślicielem, coraz częściej kierował swoją aktywność w stronę rozważań teoretycznych, intelektualnej gry z odbiorcą, niejednokrotnie zahaczając o skandal, łamiąc tabu społeczno-obyczajowe. Powstała też nowa definicja „dzieła sztuki”, którym „było wszystko co zrobił artysta”. Wiele „postępowych” uczelni artystycznych zaczęło w procesie nauczania stawiać bardziej na generowanie nieograniczonej kreatywności studentów na plan dalszy spychając np. biegłość posługiwania się tradycyjnymi technikami, umiejętność poprawnego rysunku czy kompozycji.
Obecnie sztuka podąża nieskończenie wieloma ścieżkami, hermetyczne ekspozycje zrozumiałe tylko przez ekstremalnych koneserów funkcjonują równolegle wraz z artefaktami oscylującymi wokół klasycznie pojmowanych sztuk pięknych, w każdym razie obydwa nurty mają swoich zwolenników i chyba dobrze bo każdy znajdzie coś dla siebie. W ostatnich latach można wyraźnie zaobserwować renesans malarstwa nawiązującego do realizmu czy też postimpresjonizmu, coraz więcej tak artystów jak i odbiorców skłania się ku sztuce komunikatywnej, opartej na solidnym rysunku oraz nienagannej technice malarskiej. Przykładem takiego właśnie podejścia do idei tworzenia jest postać artysty malarza Zbigniewa „Corteza” Zająca. Chodź formalnie nie posiada wykształcenia akademickiego, jak już wspomniałem w mojej przydługiej nieco przedmowie, w dziedzinie sztuk wizualnych nie „papier” jest ważny ale rzeczywiste umiejętności. Jak sam wspomina sztuką interesował się od dziecka, malował, rysował, niestety koleje losu sprawiły, że jako młody człowiek nie mógł kontynuować edukacji w tym kierunku. Jednak wrodzony talent nie dawał o sobie zapomnieć i po latach powrócił do ulubionego zajęcia. Biegłość w rzemiośle zdobywał w oparciu o analizę twórczości klasyków, wykonując kopie obrazów poznawał tajniki kompozycji a w szczególności zawiłości techniki jaką jest malarstwo olejne. Warty podkreślenia jest fakt, że obecnie większość malarzy znacznie chętniej posługuje się techniką akrylową, która jest o wiele mniej wymagająca, farby schną szybko, pozwalając często podczas jednego posiedzenia ukończyć pracę, jednakże w przypadku kopii ta prosta technika nie jest w stanie w sposób zadowalający oddać w pełni charakteru pierwotnego dzieła, pozostając na etapie powierzchownego odwzorowania. Przyglądając się pracom Pana Zbigniewa zwraca uwagę wykorzystanie przez Niego całego wachlarza możliwości jakie daje właśnie olej, o ile operowanie barwnymi plamami w przypadku realizacji prac w duchu postimpresjonizmu czy Młodej Polski wydaje się dosyć proste o tyle tworzenie kopii mistrzów epoki Baroku czy Renesansu wymaga olbrzymiego doświadczenia i wiedzy szczególnie w dziedzinie uzyskiwania efektów laserunkowych, które zmuszają do zachowania reżimu technologicznego, poza tym są żmudne i czasochłonne. Już samo „wzięcie na warsztat” dzieł Rembrandta czy Vermeera, próba rozszyfrowania tajników płótna wydaje się aktem niezwykłej odwagi, której jak widać Artyście nie brakuje. Twórczość Zbigniewa Zająca, jest co warte podkreślenia, wyjątkowo różnorodna, bardzo często malarze mają swoje ulubione motywy, które stają się z czasem ich znakiem rozpoznawczym, są specjaliści od portretów, pejzaży, martwych natur, scen zbiorowych itp. Są tacy, którzy nigdy nie eksperymentują trzymając się konsekwentnie raz obranej drogi, Zbigniew jest bardzo niespokojną duszą, za wszelką cenę stara się uniknąć zaszufladkowania, obok klasycznej martwej natury pojawiają się pełne dynamiki sceny zbiorowe, historyczne kadry z dumnymi jeźdźcami pełne romantycznego nastroju. Artysta jasno określa swoje fascynacje, wymienia trzech najważniejszych dla Siebie mistrzów są to Józef Brandt, Jan Matejko i Rembrandt van Rijn, trudno o lepsze wzorce. W każdym razie duch twórczości tych właśnie artystów, jest doskonale wyczuwalny w twórczości „Corteza”. Celowo użyłem określenia „twórczości”, bo jestem przekonany, że różnego rodzaju obrazy, kopie, które powstają na podstawie klasycznych dzieł to aktywność mająca przede wszystkim cel poznawczy, edukacyjny, szlifowanie techniki i umiejętności pozwalających na realizację własnych, autorskich wizji. Zwykle malarze-kopiści to odrębna grupa zawodowa, której głównym zajęciem jest tak zwana odtwórczość, generowanie autorskich kompozycji wymaga szczególnego rodzaju wyobraźni, abstrakcyjnego myślenia i kreatywności z czym na pewno nie ma problemu „Cortez”. Obok portretów i pejzaży do szczególnie udanych autorskich kompozycji należy zaliczyć sceny inspirowane malarstwem historycznym i rodzajowym. Artysta dzielnie idzie w malarskie szranki z takimi specjalistami jak wspomniany już Brandt, Chełmoński czy Kossak, szczególnie jeśli chodzi o temat koni, które maluje pewnymi pociągnięciami pędzla oddając czar i piękno tego tak bardzo polskiego motywu. Rodzaj malarstwa jaki uprawia Pan Zbigniew Zając daleki jest od formalnych eksperymentów, próżno by tutaj szukać jakichkolwiek awangardowych rozwiązań czy kontrowersyjnych tematów. To twórczość skierowana do odbiorcy, który szuka klasycznie pojętego piękna, który ceni sobie ponadczasowe, nieprzemijające wartości odporne na efemeryczne mody. Malarstwo dla Zbigniewa to nie tylko realizacja kolejnych obrazów, to sposób na życie, prawdziwa pasja, której się bez reszty poświęcił. Jego twórczość, wydaje mi się będzie ciągle ewoluować, bo każdy Artysta codziennie uczy się czegoś nowego i śni o pustych blejtramach spragnionych koloru…
Piotr Qkla Kukla
------------------------
Malarstwo jest moją pasją od najmłodszych lat. Dorastając, pomyślałem, że to może być moja droga życiowa więc złożyłem papiery do liceum plastycznego. Jednakże życie pokierowało moim losem inaczej, nie zostałem przyjęty. Nie zniechęciło mnie to, a wręcz przeciwnie zacząłem dużo rysować i podjąłem pierwsze próby malarskie.
Przez większość życia kopiowałem wielkich malarzy w ten sposób poznając tajniki ich malarskiego rzemiosła. Od kilku już lat maluję swoje własne, autorskie kompozycje starając się aby moja technika malarska wciąż sukcesywnie się rozwijała. Doskonalenie swoich umiejętności to nieustająca, niekończąca się praca, to proste stwierdzenie jest w pewnym sensie moim twórczym mottem.
Od 2015 roku uczestniczyłem we wspólnych wystawach z grupą artystów "Bałysówka" . W roku 2017 udało mi się po raz pierwszy zrealizować pierwsze indywidualne pokazy w Centrum Inicjatyw Społecznych w Chorzowie oraz w Centrum Kultury i Wypoczynku w Andrychowie. Po mojej pierwszej wystawie zaproponowano mi wstąpienie do grupy plastycznej "Krajcok12", której jestem teraz aktywnym członkiem. Od zawsze jestem związany z Katowicami, tutaj się urodziłem, mieszkam i pracuję.
Jestem człowiekiem dość wysportowanym i od czterdziestu dwóch lat uprawiam karate SEIDO i to bardzo czynnie. Piętnaście lat byłem w Kyokusin. W tym okresie (przez kilka dobrych lat) także grałem zawodowo w piłkę nożną w klasie "A", a później w lidze wojewódzkiej, niestety z powodu przykrej kontuzji, zostałem ostatecznie przy karate. Posiadam 4 Dan nadany przez TADASHI NAKAMURA.
Malarstwo, o relaks dla duszy i umysłu. Jednych, pociąga kwadrat i kropka, a mnie realizm. Malowanie koni, buchających temperamentem, siłą i swoją dzikością, pejzażu odznaczającego się ciszą i spokojem, portretu, który ukazuje jak inna jest każda twarz i co innego wyraża. Dlatego malarstwo J Brandta, W Kossaka, A W Kowalskiego, J Matejki, W Czachórskiego, I Szyszkina oraz Rembrandta ukształtowało moje spojrzenie na to co teraz robię. Nie chcę być ukierunkowanym na dany temat. W jednej chwili maluję konie, a w drugiej odpowiada mi pejzaż ,martwa natura lub portret. Jedyna wspólna cecha mojego malowania to ,to ,że lubię wyzwania i teraz malując swoje obrazy ,staram się ,aby były trudne i zmuszały mnie do wysiłku. Rysunek i malarstwo olejne jest techniką , która mi najbardziej odpowiada.
Zbigniew Zając
BWA Tarnów, ul. Słowackiego 1 (Pałacyk Strzelecki)
Wystawa czynna do 26.09.18
Kim jest „Cortez”?
W ciągu ostatnich kilku stuleciu, problem dotyczący tożsamości Artysty można powiedzieć w ogóle nie istniał. Artystą malarzem był zazwyczaj człowiek, który w trakcie procesu edukacyjnego pozyskiwał odpowiednią wiedzę oraz umiejętności, podlegały one ścisłej weryfikacji, w rezultacie dającej prawo do używania tytułu zawodowego. Drogą prowadzącą do celu były przeważnie różnego stopnia artystyczne uczelnie, jednakże przez długi czas, zanim Akademie Sztuki stały się powszechne, proces nauki artystycznego rzemiosła przebiegał na zasadzie czeladniczego „terminu”. Zazwyczaj młody, nastoletni człowiek zaczynał praktykować u „mistrza”, przechodząc przez lata kolejne etapy wtajemniczenia od prozaicznego sprzątania pracowni poprzez alchemię mieszania farb, przygotowania podobrazi, aż do etapów bardziej zaawansowanych, kiedy mógł uczestniczyć, jako pomocnik bezpośrednio w procesie powstawania obrazów, aż w końcu stawał się niezależnym artystą. Znane są liczne przypadki sławnych malarzy, którzy wprost wyręczali się pracą uczniów, dla siebie zostawiając „ostatnie szlify”, na przykład Rubens w okresie swojej świetności „zatrudniał” przy pracy nad zamówieniami ponad 20 malarzy, którzy równocześnie tworzyli dzieło wg szkicu mistrza. Stawanie się artystą to jak widać proces długotrwały, droga, która tak naprawdę nigdy się nie kończy. Poszukiwanie własnego niepowtarzalnego stylu, technicznej doskonałości to dążąca do nieskończoności sinusoida euforycznych wzlotów ale też zwątpień, ciągła walka nie tylko z materią ale też zmaganie się z własną wrażliwością, bo jak wiadomo artysta swą duszę nosi na powierzchni… Wracając do sedna rozważań nad tożsamością Artysty, wiek XX w szczególności tak zwane 20 - lecie międzywojenne było okresem dla sztuki bardzo brzemiennym. Trauma I Wojny Światowej, nie mająca dotychczas w dziejach ludzkości odniesienia skala tragedii, zmusiła ludzkość do głębokiej zadumy, zdefiniowania na nowo pojęcia Humanizmu. Nastroje panujące w tym czasie miały decydujący wpływ na współczesny obraz sztuk wizualnych, nie tylko pod względem formalnym, przewartościowaniu uległa sama definicja „artysty”, który zaczął pełnić zupełnie nową rolę w społeczeństwie z pewnego rodzaju „rzemieślnika” stawał się filozofem i myślicielem, coraz częściej kierował swoją aktywność w stronę rozważań teoretycznych, intelektualnej gry z odbiorcą, niejednokrotnie zahaczając o skandal, łamiąc tabu społeczno-obyczajowe. Powstała też nowa definicja „dzieła sztuki”, którym „było wszystko co zrobił artysta”. Wiele „postępowych” uczelni artystycznych zaczęło w procesie nauczania stawiać bardziej na generowanie nieograniczonej kreatywności studentów na plan dalszy spychając np. biegłość posługiwania się tradycyjnymi technikami, umiejętność poprawnego rysunku czy kompozycji.
Obecnie sztuka podąża nieskończenie wieloma ścieżkami, hermetyczne ekspozycje zrozumiałe tylko przez ekstremalnych koneserów funkcjonują równolegle wraz z artefaktami oscylującymi wokół klasycznie pojmowanych sztuk pięknych, w każdym razie obydwa nurty mają swoich zwolenników i chyba dobrze bo każdy znajdzie coś dla siebie. W ostatnich latach można wyraźnie zaobserwować renesans malarstwa nawiązującego do realizmu czy też postimpresjonizmu, coraz więcej tak artystów jak i odbiorców skłania się ku sztuce komunikatywnej, opartej na solidnym rysunku oraz nienagannej technice malarskiej. Przykładem takiego właśnie podejścia do idei tworzenia jest postać artysty malarza Zbigniewa „Corteza” Zająca. Chodź formalnie nie posiada wykształcenia akademickiego, jak już wspomniałem w mojej przydługiej nieco przedmowie, w dziedzinie sztuk wizualnych nie „papier” jest ważny ale rzeczywiste umiejętności. Jak sam wspomina sztuką interesował się od dziecka, malował, rysował, niestety koleje losu sprawiły, że jako młody człowiek nie mógł kontynuować edukacji w tym kierunku. Jednak wrodzony talent nie dawał o sobie zapomnieć i po latach powrócił do ulubionego zajęcia. Biegłość w rzemiośle zdobywał w oparciu o analizę twórczości klasyków, wykonując kopie obrazów poznawał tajniki kompozycji a w szczególności zawiłości techniki jaką jest malarstwo olejne. Warty podkreślenia jest fakt, że obecnie większość malarzy znacznie chętniej posługuje się techniką akrylową, która jest o wiele mniej wymagająca, farby schną szybko, pozwalając często podczas jednego posiedzenia ukończyć pracę, jednakże w przypadku kopii ta prosta technika nie jest w stanie w sposób zadowalający oddać w pełni charakteru pierwotnego dzieła, pozostając na etapie powierzchownego odwzorowania. Przyglądając się pracom Pana Zbigniewa zwraca uwagę wykorzystanie przez Niego całego wachlarza możliwości jakie daje właśnie olej, o ile operowanie barwnymi plamami w przypadku realizacji prac w duchu postimpresjonizmu czy Młodej Polski wydaje się dosyć proste o tyle tworzenie kopii mistrzów epoki Baroku czy Renesansu wymaga olbrzymiego doświadczenia i wiedzy szczególnie w dziedzinie uzyskiwania efektów laserunkowych, które zmuszają do zachowania reżimu technologicznego, poza tym są żmudne i czasochłonne. Już samo „wzięcie na warsztat” dzieł Rembrandta czy Vermeera, próba rozszyfrowania tajników płótna wydaje się aktem niezwykłej odwagi, której jak widać Artyście nie brakuje. Twórczość Zbigniewa Zająca, jest co warte podkreślenia, wyjątkowo różnorodna, bardzo często malarze mają swoje ulubione motywy, które stają się z czasem ich znakiem rozpoznawczym, są specjaliści od portretów, pejzaży, martwych natur, scen zbiorowych itp. Są tacy, którzy nigdy nie eksperymentują trzymając się konsekwentnie raz obranej drogi, Zbigniew jest bardzo niespokojną duszą, za wszelką cenę stara się uniknąć zaszufladkowania, obok klasycznej martwej natury pojawiają się pełne dynamiki sceny zbiorowe, historyczne kadry z dumnymi jeźdźcami pełne romantycznego nastroju. Artysta jasno określa swoje fascynacje, wymienia trzech najważniejszych dla Siebie mistrzów są to Józef Brandt, Jan Matejko i Rembrandt van Rijn, trudno o lepsze wzorce. W każdym razie duch twórczości tych właśnie artystów, jest doskonale wyczuwalny w twórczości „Corteza”. Celowo użyłem określenia „twórczości”, bo jestem przekonany, że różnego rodzaju obrazy, kopie, które powstają na podstawie klasycznych dzieł to aktywność mająca przede wszystkim cel poznawczy, edukacyjny, szlifowanie techniki i umiejętności pozwalających na realizację własnych, autorskich wizji. Zwykle malarze-kopiści to odrębna grupa zawodowa, której głównym zajęciem jest tak zwana odtwórczość, generowanie autorskich kompozycji wymaga szczególnego rodzaju wyobraźni, abstrakcyjnego myślenia i kreatywności z czym na pewno nie ma problemu „Cortez”. Obok portretów i pejzaży do szczególnie udanych autorskich kompozycji należy zaliczyć sceny inspirowane malarstwem historycznym i rodzajowym. Artysta dzielnie idzie w malarskie szranki z takimi specjalistami jak wspomniany już Brandt, Chełmoński czy Kossak, szczególnie jeśli chodzi o temat koni, które maluje pewnymi pociągnięciami pędzla oddając czar i piękno tego tak bardzo polskiego motywu. Rodzaj malarstwa jaki uprawia Pan Zbigniew Zając daleki jest od formalnych eksperymentów, próżno by tutaj szukać jakichkolwiek awangardowych rozwiązań czy kontrowersyjnych tematów. To twórczość skierowana do odbiorcy, który szuka klasycznie pojętego piękna, który ceni sobie ponadczasowe, nieprzemijające wartości odporne na efemeryczne mody. Malarstwo dla Zbigniewa to nie tylko realizacja kolejnych obrazów, to sposób na życie, prawdziwa pasja, której się bez reszty poświęcił. Jego twórczość, wydaje mi się będzie ciągle ewoluować, bo każdy Artysta codziennie uczy się czegoś nowego i śni o pustych blejtramach spragnionych koloru…
Piotr Qkla Kukla
------------------------
Malarstwo jest moją pasją od najmłodszych lat. Dorastając, pomyślałem, że to może być moja droga życiowa więc złożyłem papiery do liceum plastycznego. Jednakże życie pokierowało moim losem inaczej, nie zostałem przyjęty. Nie zniechęciło mnie to, a wręcz przeciwnie zacząłem dużo rysować i podjąłem pierwsze próby malarskie.
Przez większość życia kopiowałem wielkich malarzy w ten sposób poznając tajniki ich malarskiego rzemiosła. Od kilku już lat maluję swoje własne, autorskie kompozycje starając się aby moja technika malarska wciąż sukcesywnie się rozwijała. Doskonalenie swoich umiejętności to nieustająca, niekończąca się praca, to proste stwierdzenie jest w pewnym sensie moim twórczym mottem.
Od 2015 roku uczestniczyłem we wspólnych wystawach z grupą artystów "Bałysówka" . W roku 2017 udało mi się po raz pierwszy zrealizować pierwsze indywidualne pokazy w Centrum Inicjatyw Społecznych w Chorzowie oraz w Centrum Kultury i Wypoczynku w Andrychowie. Po mojej pierwszej wystawie zaproponowano mi wstąpienie do grupy plastycznej "Krajcok12", której jestem teraz aktywnym członkiem. Od zawsze jestem związany z Katowicami, tutaj się urodziłem, mieszkam i pracuję.
Jestem człowiekiem dość wysportowanym i od czterdziestu dwóch lat uprawiam karate SEIDO i to bardzo czynnie. Piętnaście lat byłem w Kyokusin. W tym okresie (przez kilka dobrych lat) także grałem zawodowo w piłkę nożną w klasie "A", a później w lidze wojewódzkiej, niestety z powodu przykrej kontuzji, zostałem ostatecznie przy karate. Posiadam 4 Dan nadany przez TADASHI NAKAMURA.
Malarstwo, o relaks dla duszy i umysłu. Jednych, pociąga kwadrat i kropka, a mnie realizm. Malowanie koni, buchających temperamentem, siłą i swoją dzikością, pejzażu odznaczającego się ciszą i spokojem, portretu, który ukazuje jak inna jest każda twarz i co innego wyraża. Dlatego malarstwo J Brandta, W Kossaka, A W Kowalskiego, J Matejki, W Czachórskiego, I Szyszkina oraz Rembrandta ukształtowało moje spojrzenie na to co teraz robię. Nie chcę być ukierunkowanym na dany temat. W jednej chwili maluję konie, a w drugiej odpowiada mi pejzaż ,martwa natura lub portret. Jedyna wspólna cecha mojego malowania to ,to ,że lubię wyzwania i teraz malując swoje obrazy ,staram się ,aby były trudne i zmuszały mnie do wysiłku. Rysunek i malarstwo olejne jest techniką , która mi najbardziej odpowiada.
Zbigniew Zając
BWA Tarnów, ul. Słowackiego 1 (Pałacyk Strzelecki)
Wystawa czynna do 26.09.18